Mężczyzna w ciąży, czyli zespół kuwady

Zespół kuwady
Opublikowano: 17 paź, 2020

Ostatnim razem zapowiedziałam, że w ramach cyklu „Tajemnice ciała” zajmiemy się kolejnym przykładem nierzeczywistej ciąży (zobacz: Ciąża urojona a ciąża rzekoma), tym razem będzie on dotyczyć… mężczyzn. Syndrom, któremu chcę poświęcić trochę miejsca, zasadniczo nie odnosi się bezpośrednio do kobiet, jednak może zaistnieć w ich bardzo bliskim „sąsiedztwie”. Warto więc być świadomą jego istnienia!

Zespół kuwady może dotyczyć mężczyzn, których partnerka jest w ciąży (w literaturze udokumentowano też przypadek kobiety, która doświadczyła objawów tego zespołu w czasie ciąż siostry bliźniaczki). Objawy związane z tym syndromem pojawiają się zazwyczaj w pierwszym i trzecim trymestrze ciąży i zwykle ustępują zaraz po porodzie. Zjawisko to nadal pozostaje dosyć tajemnicze, ponieważ nie zbadano go do końca. Za jedną z przyczyn jego występowania podaje się głęboką więź łączącą mężczyznę z kobietą, empatię oraz pragnienie zjednoczenia się z partnerką. Dodajmy, że zespół kuwady występuje zazwyczaj podczas oczekiwania na pierwsze dziecko, a więc wtedy, gdy doświadcza się wielu emocji, nierzadko intensywnych i skrajnych.  

Wśród objawów syndromu kuwady wyróżnia się:

  • objawy związane z układem pokarmowym: nudności, zgaga, ból brzucha, wzdęcia, zaparcia, zmiany apetytu;
  • objawy związane z zaburzeniami w obrębie górnych dróg oddechowych: objawy przeziębienia, trudności z oddychaniem, krwawienie z nosa, a także bóle zębów, skurcze nóg, bóle pleców, podrażnienia układu moczowo-płciowego;
  • objawy psychiczne: zaburzenia snu, niepokój, objawy depresyjne, zmniejszenie libido i nerwowość.

W tym czasie mężczyzna może mieć zachcianki żywieniowe, a jego brzuch rzeczywiście rośnie! Niekiedy zachodzą również zmiany hormonalne: spada poziom testosteronu, a wzrasta poziom estrogenów i prolaktyny, czyli hormonów uważanych za kobiece.

Konwalia

Jestem Konwalia i tak jak Edyta Geppert śpiewam życie: tak, jak czuję – najserdeczniej. Chciałabym, żeby każdy mój tekst na tym blogu sprowadzał się właśnie do tego, co zawarłam w tytule. Nic więcej.

Zobacz również

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *