Kobiety za kamery! Cz. 1.

Kobiety za kamery
Opublikowano: 17 paź, 2020

Na pierwszy rzut oka branża filmowa pełna jest kobiet. Mamy znane aktorki, autorki muzyki, kobiety zajmujące się kostiumami czy charakteryzacją. Zaznacza się jednak, że pozycja kobiet na tym polu nadal jest za słaba. Kobiety w filmach wciąż często stanowią jedynie ozdobniki dla ról męskich.

Gdy porównujemy liczbę słów wypowiadanych w filmie przez obie płcie, role kobiece wypadają blado. W 2016 roku przeprowadzono badania i sprawdzono procentową różnicę udziału w dialogach z podziałem na płeć dla 10 najpopularniejszych filmów tego roku. Okazało się, że jedynie 27% ze wszystkich kwestii wypowiedziały kobiety! Przepaść jest więc ogromna. W tym (oraz kolejnym) tekście skupię się na jeszcze bardziej „męskiej gałęzi” branży filmowej, jaką jest reżyseria.

Oscary wciąż pozostają jedną z najbardziej opiniotwórczych nagród filmowych. Kiedy przyglądamy się nominacjom do nagrody za najlepszą reżyserię, okazuje się, że w historii Akademii zostało przez nią docenionych jedynie 5 kobiet, z czego główną statuetkę otrzymała tylko Kathryn Bigelow (za film „The hurt locker”) i to właśnie od niej zacznę moje krótkie podsumowanie najlepszych reżyserek.

Pominę kwestie związane z tym, gdzie się urodziła czy jakie kierunki studiowała i od razu przejdę do jej dorobku filmowego. Swoją filmografię rozpoczęła od krótkometrażowego filmu studenckiego „The set-up”, który stworzyła w 1978 r. Cztery lata później ukazał się jej pierwszy film pełnometrażowy – dramat opowiadający o gangach motocyklowych: „The loveless”. Nie uciekała od kina gatunkowego, tworząc horrory, filmy akcji czy kino sensacyjne. Posiłkując się ocenami użytkowników portalu Filmweb, można orzec, że jej pierwszym bardzo popularnym filmem (w Polsce, ale również na świecie) był „Na fali” z Keanu Reevesem oraz Patrickiem Swayze’m w rolach głównych. Wybierając jednak tylko jeden film, który mogłabym polecić i omówić, postawię na doceniony przez Akademię „The hurt locker”, czyli dramat wojenny z Jeremy’m Rennerem w roli głównej. Obraz ten opowiada o losach saperów podczas wojny w Iraku. Nie jest to jednak jedynie film wojenny. Bigelow sięga głębiej, rysując portret psychologiczny człowieka uzależnionego od bycia potrzebnym, który nie potrafi już żyć „normalnym życiem”. To ilustracja zmiany, jaką niosą za sobą traumatyczne wydarzenia. Dzięki takiemu spojrzeniu film można polecić bardzo szerokiemu gronu odbiorców, jednak należy pamiętać, że seans nie będzie należał do najlżejszych (i zdecydowanie nie chodzi mi tu o krwawe, drastyczne sceny walk, których de facto w filmie jest niewiele, a o ładunek emocjonalny, jaki ze sobą niesie).

Kolejną reżyserką, o której warto wspomnieć, jest Jane Campion. Jest to również jedna z 5 twórczyń, która została nominowana do Oscara za najlepszą reżyserię oraz pierwsza kobieta, która zdobyła Złotą Palmę za najlepszy film. Jej debiut, krótkometrażówka „Ćwiczenia z dyscypliny-skórka”, od razu zyskał uznanie widzów i krytyków, czego zwieńczeniem była Złota Palma w kategorii filmów krótkometrażowych. W 1989 r., po serii filmów krótkometrażowych, a także serialu oraz filmach telewizyjnych, przyszedł czas na film „kinowy”, którym jest komedia obyczajowa „Sweetie”. Najważniejszym filmem w dorobku artystki jest jednak „Fortepian” z 1993 r., który zdobył aż 3 Oscary (plus 5 nominacji), Złoty Glob, dwie Złote Palmy i wiele innych nagród. Dorobił się również miana filmu kultowego, którego nie wypada nie znać, jeśli chce się rozmawiać o kinie. Oczywistym jest, że właśnie ten film Campoin polecę.

„Fortepian” jest dziełem opowiadającym o losach Ady McGrath, która wraz z córką przeprowadza się do Nowej Zelandii w celu zawarcia małżeństwa. Ada nie mówi. Nie wiemy, jaki jest powód jej milczenia. Komunikuje się ze światem za pomocą gry na fortepianie. Nie chcąc zdradzać całej fabuły, powiem jedynie, że akcja toczy się wokół relacji – tak rodzicielskich, jak i tych romantycznych. Film jest bardzo plastyczny, możemy różnorako interpretować zachowania bohaterów, co pozwala na zauważenie w nich samych siebie. Filmy Jane Campion słyną z silnych, kobiecych postaci (których niestety wciąż w kinie brakuje), jednak odpowiedź na pytanie, czy Ada wpisuje się w ten trend, nie jest oczywista. Wszystko zależy od doświadczeń odbiorców, co czyni to dzieło tak wyjątkowym.

Przejdę teraz do ostatniej reżyserki „naszej oscarowej piątki”, o której chciałabym opowiedzieć w tym tekście. Sofia Coppola pochodzi z rodziny o filmowych tradycjach. Już jako niemowlę wystąpiła w „Ojcu chrzestnym”, który pozostaje jednym z największych dzieł filmowych jej ojca. Jak większość twórców, debiutowała filmami krótkometrażowymi. Jej pierwszy fabularny film „Przekleństwa niewinności” wzbudził dyskusję i zachwyt wśród widzów. W niedawno  powstałym „Mustangu” (2015 r.), którego reżyserem również jest kobieta i o którym być może opowiem w kolejnych tekstach, widać wyraźną inspirację filmem Coppoli. Pokusiłabym się o stwierdzenie, że przenosi on fabułę w inne kręgi kulturowe. Oba dzieła opowiadają historię 5 sióstr wchodzących w dorosłość, w obu przypadkach zaznaczone są relacje rodzinne oraz wpływ religii na życie dziewczyn. Chcąc utrzymać jednak założoną strukturę tekstu, omówię wyróżniony przez Akademię film „Między słowami” z 2003 r. Sofia Coppola nie otrzymała za niego statuetki za reżyserię (jedynie nominację), jednak przyznano jej nagrodę w kategorii najlepszy scenariusz oryginalny.

Film opowiada o relacji i losach dwóch pozornie niepasujących do siebie osób, którzy są niejako skazani na wzajemny kontakt. Starzejący się aktor oraz młoda absolwentka filozofii, która towarzyszy mężowi w zagranicznym zleceniu. Drogi tych dwojga krzyżują się w Tokio, gdzie oboje czują się samotni i wyobcowani. Ich relacja nie ma charakteru seksualnego, jednak w trakcie seansu niczym intruzi możemy obserwować budzące się wzajemne zainteresowanie, przyjaźń. Jest to również ciekawy obraz barier językowych, kulturowych, pokoleniowych, których czasem nie jesteśmy w stanie pokonać. Idealny film na refleksyjny wieczór.

Kolejną część serii poświęcę na omówienie mniej znanych reżyserek zagranicznych. Wypatrujcie tekstu, kontynuacja niebawem!

Karolina

Absolwentka filozofii, wciąż zdobywa wiedzę na uniwersytecie. Zaangażowana w działalność organizacji studenckich. Interesuje się sztuką, ekologią i polityką. W wolnym czasie nałogowo ogląda filmy i gotuje. Chciałaby zmieniać świat na lepsze.

Zobacz również

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *